W 2021 roku na początku grudnia, w miejscowości Czernikowo niedaleko Torunia doszło do dramatycznego w skutkach wypadku. Do pobliskiej miejscowości Liciszewy wyjechał wóz strażacki lokalnego OSP, który został wezwany do pożaru.
Niestety, podczas jazdy na miejsce zdarzenia w pojazd należący do Ochotniczej Straży Pożarnej uderzył zestaw z naczepą. Uderzenie miało miejsce w lewy bok kabiny, wskutek czego aż dwóch strażaków poniosło śmierć na miejscu, natomiast pozostałych trzech przewieziono do szpitala z licznymi obrażeniami.
Oczywiście uszkodzona została także ciężarówka MAN TGX, u której widoczne było poważne zniszczenie prawego boku nadwozia. To właśnie dzięki temu, kierowca zestawu wyszedł z wypadku niemal bez żadnych obrażeń.
W trakcie śledztwa prowadzonego przez funkcjonariuszy policji ustalono, że ciężarówka wraz z naczepą jechała drogą krajową nr 10, czyli drogą główną, natomiast wóz strażacki wyjechał na skrzyżowanie z drogi podporządkowanej. Co więcej, nie miał on włączonych sygnałów dźwiękowych, ani świetlnych.
W związku z tym nie spełniał on niezbędnych warunków, które określiłyby go, jako pojazd uprzywilejowany, wjeżdżając na skrzyżowanie, wymusił on pierwszeństwo przejazdu. Co ciekawe niedawno pojawiła się oficjalna informacja, że kierowca ciężarówki będzie musiał odpowiadać przed sądem.
Na początku grudnia bieżącego roku, do Sądu Rejonowego trafił akt oskarżenia, w którym 63-letni kierowca ciągnika siodłowego oskarżony jest o spowodowanie zdarzenia ze skutkiem śmiertelnym.
Prokuratura Rejonowa w Lipnie, jako okoliczności obciążające wskazała brak zachowania szczególnej ostrożności podczas wjazdu na skrzyżowanie, a także przekroczenie dozwolonej prędkości o 23 km/h.
Jak wskazuje prokuratura, te czynniki w znacznym stopniu przyczyniły się do tragicznego wypadku, a kierowcy zestawu grozi nawet 8 lat pozbawienia wolności.
Oskarżony 63-latek nie przyznaje się do winy, w związku z czym na rozprawę poczeka na wolności, ponieważ sama prokuratura nie wysłała wniosku o jakiekolwiek środki zapobiegawcze.
Poniżej zamieszczamy wypowiedź Szefowej Prokuratury Rejonowej w Lipnie, w związku z aktem oskarżenia:
„Akt trafił do sądu w dniu dzisiejszym. Mężczyzna kierujący pojazdem ciężarowym został oskarżony o spowodowanie zdarzenia drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Kierowca nie zachował szczególnej ostrożności przy dojeździe do skrzyżowania i poruszał się z prędkością o ok. 23 km/h szybciej, niż wynosi prędkość dopuszczalna. Mężczyźnie grozi nawet osiem lat pozbawienia wolności”.
Warto tutaj poinformować, że nie jest to pierwsza tego typu sytuacja. Może jednak ona w dobitny sposób pokazać wszystkim, w jaki sposób zakończyć się może kontrola tachografu wykonana tuż po wypadku, która należy do standardowych procedur w takich zdarzeniach.
Po każdym wypadku z udziałem ciężarówki, wzywany jest ITD, podczas kontroli powypadkowej, inspektorzy sprawdzają przebieg pracy kierowcy, łącznie z prędkością osiągniętą tuż przed wypadkiem. Zebrane w ten sposób dane, trafiają jako materiał dowodowy.
Tak jak wspominaliśmy wcześniej, nie jest to pierwsza tego typu sprawa z udziałem pojazdu ciężarowego, a ostateczny wynik rozprawy zależeć będzie w dużym stopniu od wyliczeń biegłych.
Przykładem takiej sytuacji może być stosunkowo głośny wypadek, do którego doszło w maju 2018 roku w miejscowości Miedziana Góra, a dokładnie na drodze krajowej nr 74.
Samochód osobowy podczas wykonywania manewru skrętu wymusił pierwszeństwo na kierowcy ciężarówki, która w tamtej sytuacji miała pierwszeństwo.Mężczyzna prowadzący ciągnik siodłowy stanął przed sądem, ponieważ na podstawie danych z tachografu udowodniono mu, że w momencie zderzenia przekroczył prędkość o ok. 40 km/h.
Cały proces ciągnął się przez niemal cztery lata razem z odwołaniem się do sądu wyższej instancji. Niestety, ostatecznie kierowca został uznany za winnego spowodowania wypadku i został skazany na 12 miesięcy pozbawienia wolności, a także nałożono na niego zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez okres dwóch lat.
Podczas wygłaszania wyroku, sąd argumentował swoją decyzję właśnie wyliczeniami sporządzonymi przez biegłych. Oszacowali oni, że przy jeździe z właściwą prędkością wynoszącą w miejscu wypadku 50 km/h, dałaby możliwość pojazdowi osobowemu wykonanie swobodnego manewru skrętu, co prawdopodobnie zapobiegłoby całej tej sytuacji.