Zdaniem ekspertów już w 2035 roku ponad połowa nowych ciężarówek będzie wyposażona w napęd elektryczny. Co ciekawe, w 2040 roku, ma to być już 85%.
Eksperci z McKinseya przedstawili na targach IAA Transportation w Hanowerze, wyniki badań zatytułowane: „Przygotowując świat na ciężarówki bezemisyjne” (ang. “Preparing the world for zero-emission trucks”).
To właśnie na ich podstawie, eksperci spodziewają się, że w 2035 roku ponad połowa rejestrowanych ciężarówek na obszarze Europy, Chin i Stanów Zjednoczonych będzie wyposażona w baterie elektryczne lub ogniwa paliwowe.
Co więcej, analitycy z McKinseya prognozują, że już w 2040 roku, napęd elektryczny będzie dominować wśród pojazdów ciężarowych, a ich udział wyniesie aż 85%. W związku z tym spodziewają się, że flota pojazdów ciężarowych będzie składać się z w 40% z ciężarówek elektrycznych.
Tak przyśpieszona ekspansja samochodów elektrycznych w tej kategorii pojazdów spowodowana może wynikać z wielu wprowadzonych regulacji, które mają za zadanie promować pojazdy bezemisyjne, m.in. pakiet Fit for 55, a także ciągły rozwój jednakowo technologii, jak i infrastruktury dla takiego typu ciężarówek.
Aktualnie wydaje się to wręcz niemożliwe, pomimo tego, że według zapowiedzi wielu producentów pojazdów ciężarowych, w 2024 roku ma być oferowanych aż 70 modeli elektrycznych ciężarówek. Modeli o napędzie tradycyjnym jest dostępnych obecnie aż 130.
Pomimo dość bogatej oferty 70 elektrycznych modeli, to i tak ich produkcja stanowi zaledwie 2% ogólnej produkcji pojazdów ciężarowych. Warto także zaznaczyć, że wśród oferowanych modeli elektrycznych ciężarówek, zaledwie 13 z nich będzie w stanie przejechać więcej niż 450 km na jednym ładowaniu.
Oczywiście nie można zaprzeczyć, że rozwój tej technologi jest bardzo dynamiczny, ponieważ jeszcze w poprzednim roku na rynku obecne były zaledwie dwa modele, które nadawały się do użytku długich dystansach.
Koszty w dół
Jednym z czynników, które mógłby przekonać przewoźników, do wymiany ciężarówek na modele elektryczne są koszty użytkowania takich pojazdów. Obecnie elektryczne pojazdy ciężarowe są znacznie droższe w utrzymaniu niż te z tradycyjnym napędem.
Analitycy z McKinseya uważają, że koszty eksploatacji mogą się wyrównać już w 2030 roku, a w późniejszym okresie będą one o około 30% tańsze w użytkowaniu. Ich zdaniem do 2040 roku, wszystkie koszty operacyjne elektrycznych pojazdów ciężarowych w porównaniu z rokiem 2021 spadną o 65%.
Na tak ogromny spadek kosztów będą mieć wpływ:
- postęp technologiczny, w którego skutek spadną ceny baterii i innych elementów,
- rozwój produkcji pojazdów, który znacznie zredukuje koszty produkcji pojedynczych pojazdów,
- poszerzanie sieci punktów do ładowania, dzięki czemu zmniejszą się koszty użytkowania na drogach.
Giga inwestycje
Eksperci jasno podkreślają, że ten dynamiczny rozwój będzie wymagać dość dużych inwestycji, nie tylko w produkcję, ale przede wszystkim w infrastrukturę.
Zgodnie z raportem zaprezentowanym przez analityków McKinsey, do 2030 roku powinno powstać dwanaście nowych fabryk, w których będą produkowane baterie do pojazdów elektrycznych.
W swoim raporcie podkreślają, że między 2020, a 2030 rokiem zapotrzebowanie na baterie elektryczne wzrośnie niemal 22-krotnie.
Mimo tego, że akumulatory przeznaczone do pojazdów ciężarowych będą stanowić ok. 6% całego popytu na ten produkt w 2030 roku, to zapotrzebowanie będzie prawdopodobnie na poziomie popytu na wszystkie baterie, jakie jest obecnie.
Eksperci prognozują, że wraz z rozwojem floty elektrycznych pojazdów, zwiększy się także zapotrzebowanie na energię elektryczną, które według szacunków wzrośnie o 6%.
Można więc śmiało stwierdzić, że wpłynie to także na inwestycje związane z produkcją energii i rozwojem sieci przesyłowej. Warto dodać, że mamy tutaj na myśli wyłącznie o popycie, który wzrośnie ze względu na użytkowanie pojazdów ciężarowych.
Oczywiście nie można zapomnieć o infrastrukturze przeznaczonej do ładowania takich pojazdów. Analitycy uważają, że niezbędne będzie wydanie co najmniej 450 mld dolarów do 2040 roku, aby dostatecznie rozwinąć sieć punktów do ładowania pojazdów elektrycznych i tych napędzanych wodorem.
Obecnie bardzo wielu producentów w swojej ofercie ma modele wyposażone w napęd elektryczny. Podczas targów IAA to właśnie one stanowiły główną atrakcję na niemal wszystkich stanowiskach.