Obecnie w Radzie Stanu w Holandii toczy się sprawa dotycząca firmy De Rooy Transport. Kierowcy zatrudniani przez tego przewoźnika zostali ukarani za odbywanie tygodniowych przerw w niewłaściwy sposób. Truckerzy, zamiast wypoczywać w domu, spędzali ten czas w kabinach ciężarówek.
Prawnik firmy przewozowej zaznacza, że jego zdaniem sędzia zbyt surowo zastosował się do przepisów i wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Związek zawodowy FNV, który jest jednym z największych organizacji w Holandii, zwrócił się do Inspektoratu Środowiska i Transportu w sprawie kontroli firmy De Rooy, a dokładnie odbywania wymaganego odpoczynku przez kierowców w niej zatrudnionych.
Związek zawodowy zwrócił się także z prośbą o ukaranie firmy i skierował w tej sprawie wniosek do sądu. Sąd w Utrechcie, który zinterpretował zbyt surowo wyrok orzeczony przez Trybunał Sprawiedliwości UE, rozstrzygnął wniosek na niekorzyść dla przewoźnika.
Od 20 grudnia 2017 roku, kiedy to zapadł wyrok w sprawie Vaditrans, dość jasno określono zasady obowiązkowego 45-godzinnego odpoczynku kierowcy. W treści wyroku dosadnie zaznaczono, że z pewnością nie powinien być odbywany w kabinie ciężarówki.
Dodatkowo w tej sprawie zalecono dalsze przeprowadzanie kontroli, które mają na celu sprawdzenie firmy pod kątem przestrzegania przepisów dotyczących obowiązku tygodniowych odpoczynków.
Prawnik firmy De Rooya uważa, że interpretacja tego wyroku nie jest tak oczywista w praktyce, dlatego w imieniu firmy przewozowej złożył stosowne odwołanie od wyroku do Rady Stanu.
Aby uargumentować złożoną apelację, prawnik przewoźnika przedstawił pismo z inspektoratu, według którego grzywny są nakładane także na kierowców ciężarówek, którzy wyłącznie zbliżają się do ciężarówki, mimo że dane z tachografu wskazują, że przebywają oni obecnie na odpoczynku.
Zdaniem adwokata, oznacza to, że kierowcy podczas odpoczynku, mają zakaz zbliżania się do ciągników.
Już podczas pierwszej rozprawy okazało się, że Niderlandzki Inspektorat ds. Środowiska i Transportu (ILT), który zajmuje się kontrolą również kierowców pojazdów ciężarowych, nie przeprowadziła szczegółowej kontroli zgodnie z treścią wyroku Sądu w Utrechcie.
Jeden z przedstawicieli Inspektoratu wyjaśniał, że przeprowadzenie dokładnej kontroli nie było możliwe z powodu panującej na świecie pandemii koronawirusa.
Według jego tłumaczeń, aby poprawnie skontrolować tachograf, niezbędne jest odczytanie z niego danych, a to nie jest możliwe, ponieważ całe urządzenie znajduje się w kabinie ciężarówki, tak więc tylko tam można tego dokonać.
Z ogólnych informacji wiemy, że sąd sugerował, aby przepytać kierowców, w jakim miejscu odbywali wymagany odpoczynek. Zdaniem Rzecznika Inspektoratu, nie jest to odpowiedni sposób, ponieważ nie mogą opierać się wyłącznie na wypowiedziach kierowców. Podkreśla, że niezbędna jest w tym przypadku karta.
Innego zdania jest prawnik związku zawodowego, który uważa, że argumenty i całe podejście do sprawy inspektoratu jest niedorzeczne. Podkreśla, że cały czas mogą oni poprosić o kartę kierowcy, na której znajdują się wszystkie wymagane dane.
W swojej wypowiedzi zaznacza również, że tachograf nie posiada informacji, co działo się w weekend, natomiast pokazuje, czy pojazd stał w miejscu, czy się poruszał.
Adwokat organizacji FNV dodaje także, że inne kraje do takich spraw mają bardziej rygorystycznie podejście i surowiej podchodzą do zakazu odbierania wymaganego odpoczynku w kabinie ciężarówki.
Jednym z przykładów prawnika było przedstawienie sytuacji w Belgii. Tam, jeśli kierowca spędzi w kabinie cały weekend, ciężarówka jest natychmiast zablokowana.
Tak surowe egzekwowanie tego przepisu jest jednym z powodów dlaczego, wielu przewoźników przekierowuje ciężarówki na weekend do Holandii, ponieważ ILT nie przeprowadza takich kontroli.
Jak donosi portal ed.pl, na podjęcie decyzji w tej sprawie, Rada Stanu ma kilka tygodni.
Lokale dla kierowców jak dla trzody chlewnej?
W trakcie rozprawy w Radzie Stanu wyszło na jaw, że firma De Rooy Transport jest w trakcie przygotowywania miejsc noclegowych dla 30 kierowców, która będzie mieścić się w ich siedzibie w Son en Breugel.
Organizacja FNV zaznacza, że taka ilość miejsc noclegowych dla prawie 600 kierowców, to z pewnością zbyt mało.
Przygotowane dla kierowców miejsce odwiedził Edwin Atema, który jest rzecznikiem tego związku. Uważa on jednak, że obiekt nie spełnia podstawowych warunków. Podczas wywiadu dla portalu ed.pl zaznaczył, że nawet świń nie powinno się tam wpuszczać.