Już niedługo wejdzie w życie nowe rozporządzenie, dzięki któremu obcokrajowcy, a wśród nich kierowcy, łatwiej otrzymają zezwolenie na pracę i pobyt czasowy w Polsce.
W oparciu o oświadczenie o powierzeniu wykonywania pracy, obcokrajowcy będą mogli pracować i przebywać w Polsce przez 24 miesiące. Obecnie przepisy pozwalają na pobyt przez 6 miesięcy. Co więcej, 12-miesięczny okres rozliczeniowy również pójdzie w zapomnienie.
Sejm już uchwalił nowelizację ustawy dotyczącej pracy i pobytu cudzoziemców w Polsce. Eksperci uważają, że choć nowe rozporządzenia to zmiana na lepsze, potrzebne będą kolejne reformy.
Polska gospodarka będzie mogła się rozwijać tylko wtedy, gdy lista państw z przyspieszoną ścieżką do pracy legalnej zostanie poszerzona o kraje Dalekiego Wschodu.
Wojciech Ratajczyk, prezes Agencji Trenkwalder Polska w rozmowie z agencją Newseria Biznes, zauważa, że obecną sytuację mogłyby polepszyć centra wizowe. Przepisy dotyczące zatrudnienia obcokrajowców wprowadzają reformy w dwóch sferach.
Pierwsza z nich związana jest z urzędami wojewódzkimi, przyznającymi cudzoziemcom pozwolenie na pobyt czasowy i pracę w Polsce. Druga odnosi się do wydłużenia okresu legalnego pobytu obcokrajowców w kraju na podstawie oświadczenia wystawionego przez pracodawcę.
Dzięki nowelizacji ustawy również postępowanie związane ze ściągnięciem obcokrajowców do pracy w Polsce stanie się prostsze. Osoby pochodzące z Białorusi, Ukrainy, Rosji, Armenii, Mołdawii i Gruzji będą mogły pracować przez okres nawet 24 miesięcy, dzięki wystawionym oświadczeniom o powierzeniu wykonywania pracy.
Po upłynięciu tego czasu, obywatele wyżej wymienionych państw nie będą musieli składać wniosków o wydanie zezwoleń, wystarczą wystawione oświadczenia przez pracodawcę.
Ponadto, obcokrajowcy posiadający już zezwolenie na pracę i pobyt w Polsce, będą mogli wnioskować o zmianę takiego zezwolenia, określając nowego pracodawcę. Do tej pory sytuacja była utrudniona, ponieważ należało złożyć nowy wniosek o zezwolenie na pobyt.
Eksperci oceniają, że dzięki nowym przepisom cały proces zostanie uproszczony i przyspieszony. Ma na to również wpływ zniesienia testu lokalnego rynku pracy, za pomocą którego sprawdzano, czy danej pracy nie mogą wykonywać polscy pracownicy.
Ustawa poprawi także sytuację w urzędach pracy. Dzięki wydłużonemu okresowi legalnej pracy, cudzoziemcy nie będą musieli tak często składać wniosków o zezwolenie na pracę.
Według Wojciecha Ratajczyka nowa ustawa to z pewnością zmiana na lepsze, jednak aby gospodarka mogła lepiej funkcjonować, lista krajów, z których pracownicy mogą być ściągani na podstawie oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy, powinna zostać rozszerzona. Taka nowelizacja polepszyłaby sytuację przedsiębiorców, którzy zmagają się z deficytem w kadrach.
Prezes Trenkwalder Polska przekonuje, że lista państw powinna zostać poszerzona o państwa Dalekiego Wschodu, a szczególnie o Wietnam, Bangladesz, Filipiny oraz Indie.
Liczba obcokrajowców, którzy mieszkają i pracują w Polsce legalnie, z roku na rok rośnie. Jak wynika z danych ZUS, na koniec września ubiegłego roku było zarejestrowanych około 850 tys. cudzoziemców. W skali rocznej to wzrost o 22,8%, a w stosunku do roku 2020 to 16,7%. Pracownicy z Ukrainy stanowią najliczniejszą grupę, bo prawie 73%.
W ciągu dwóch dekad liczba osób będących w wieku produkcyjnym zmalała aż o 1,5 mln, dlatego uważa się, że właśnie obcokrajowcy mogą uratować polską gospodarkę. Mimo że nowelizacja przepisów dotyczących zatrudnienia obcokrajowców polepszy sytuację na rynku, podaż niestety się nie zwiększy.
Wielu obcokrajowców, szczególnie Ukraińców, wybierze niemiecki lub czeski rynek pracy ze względu na lepsze zarobki, dlatego tak ważne jest, aby Polska otworzyła się na kraje z Dalekiego Wschodu.
Wojciech Ratajczyk zauważa, że komplikację stanowi również sam proces wydawania wiz. Liczba osób z Filipin czy Indii chcących pracować lub przebywać w Polsce jest tak duża, że ambasady Polski zalegają z weryfikacją podań. Centra wizowe, które rozpatrywałyby te dokumenty, mogłyby być skutecznym rozwiązaniem tego problemu.
Takie centra działają na Ukrainie. Ambasady dostają już sprawdzone dokumenty, które wystarczy podpisać.
Dzięki temu proces przyjmowania Ukraińców jest znacznie przyspieszony. Taki sposób działania mógłby zostać poszerzony o inne kraje, szczególnie o kraje Dalekiego Wschodu, w których polskie ambasady nie nadążają za sprawdzaniem poprawności i oceną podań.