Najnowsze prognozy rynkowe Transport Intelligence (TI) wskazują, że choć europejski rynek przewozów drogowych niemal całkowicie otrząśnie się z pandemii do końca 2021 r., to nadal będzie o 1,5% mniejszy niż w 2019 r. Jednak w 2021 roku rynek zanotował wzrost o 4,7%. Oczekuje się, że do 2025 r. rynek ten będzie o 10,1% większy niż w 2019 r. i osiągnie łączną wartość 378,1 mld euro.
Badania TI pokazują również, że w czasie pandemii to europejskie transporty całopojazdowe (FTL) stanowiły większość świadczonych przewozów, w przeciwieństwie do transportu częściowego (LTL).
Zakłócenia w łańcuchu dostaw i niedobór przepustowości podczas pandemii spowodowały wzrost przewozów FTL, a firmy rezerwowały więcej przewozów FTL, aby zagwarantować sobie dostęp do przepustowości. Niemniej jednak w 2021 roku rynek LTL ma stanowić 70,8% całego rynku, a do 2025 roku prawie 71,3%.
Polski transport drogowy na arenie międzynarodowej
To właśnie transport w Europie Wschodniej poradził sobie najlepiej w przezwyciężaniu kryzysem wywołanym pandemią, w Polsce odnotowano wzrost na poziomie 11,1%, a lepiej poradziła sobie tylko Rumunia ze wzrostem 12,7%. Polski transport od dawna odgrywa kluczową rolę w europejskim transporcie drogowym, w 2018 przewoził on 23% ładunków na terenie Unii Europejskiej.
Do niedawna głównym źródłem przewagi konkurencyjnej polskich przewoźników były niższe koszty pracy kierowców. Dziś tę przewagę wzmacnia duża liczba i ładowność pojazdów towarowych, ich wysoka wydajność, niskie koszty utrzymania oraz korzystne warunki finansowe zakupu lub leasingu pojazdów.
Jednak to, co sprawiło, że polski transport drogowy radzi sobie szczególnie dobrze po pandemii to bardzo szybkie tempo odbicia europejskiego przemysłu, szczególnie w pierwszej połowie tego roku.
Analitycy z Transport Intelligence przewidują, że transport drogowy na terenach UE będzie osiągał średni wzrost o 4,3% w ciągu roku. Jeśli proponowane prognozy się sprawdzą, w 2025 roku europejski rynek transportu drogowego osiągnie wartość 402 mld euro.
Czy to koniec problemów w transporcie drogowym?
Rok 2021 to nie tylko rok pełen nowych zleceń dla przewoźników, ale również czas nowych wyzwań. Rosnące ceny paliw, brak nowych kierowców oraz powstałe zadłużenia firm w czasie pandemii stanowią problemy, z którym branża transportowa musi sobie poradzić.
Na rosnące ceny paliwa wpływ mają różne czynniki, należą do nich: wciąż umacniający się kurs dolara, embargo nałożone przez USA na eksport ropy naftowej z Iranu, czy relacja Rosji z OPEC (Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową), która dyktuje poziom wydobycia ropy.
Jednak na polskim rynku do podwyżki cen paliw, od nowego roku przyczyni także się opłata emisyjna. Dotyczy ona doliczenia 10 groszy (włączając podatek VAT) do każdego zatankowanego litra oleju napędowego i benzyny. Rząd uważa, że nie wpłynie to na ceny paliwa, jednak jest to bardzo prawdopodobne, że koncerny paliwowe podwyższą ceny, aby wyrównać straty.
Kolejnym problemem dla polskiego transportu drogowego w 2021 roku, jest wciąż powiększający się brak zawodowych kierowców. Północna Izba Gospodarcza w Szczecinie szacuje, że w naszym kraju brakuje już ponad 120 tys. zawodowych kierowców. Jest to związane z małym zainteresowaniem tym zawodem wśród młodego pokolenia i wyzwaniami, jaki ten zawód stawia np. spędzanie większości czasu poza domem.
Według Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej zadłużenie firm transportowych wzrosło z 978,8 mln zł (marzec 2020) do 1,18 mld zł (maj 2021). W większości są to nieopłacone faktury średnich i małych firm przewozowych. Dotyczą one głównie uregulowania zaległości względem firm leasingowych i banków.
Największymi dłużnikami są firmy przewozowe z Mazowsza, to tutaj ponad 4,1 tys. przedsiębiorstw jest zadłużonych na 170 mln złotych. Na drugim miejscu z długiem 118 mln złotych plasuje się 3,2 tys. firm z województwa śląskiego. Podium zamykają przedsiębiorcy z Wielkopolski, 2,5 tys. firm transportowych ma dług o łącznej wartości 104 mln złotych.