Idea wszystko albo nic ma swój urok. To szansa na wyrzucenie wszystkiego ze swojego systemu na raz. Możemy pić więcej niż nam zalecano w jedną noc, ale hej, to nic, ponieważ będziemy „bezalkoholowi” przez następne trzy dni (a przynajmniej 48 godzin).
Jednak podejście „wszystko albo nic” w życiu nie zawsze się sprawdza. Ma to zastosowanie nie tylko w życiu prywatnym, ale też w świecie biznesu.
Pomyśl, że każdy pojazd na drodze ma zerową emisję. To na pewno godny cel. Wydaje się jednak, że pominięto jeden istotny fakt: technologia potrzebna do osiągnięcia tego marzenia o zerowej emisji nie jest jeszcze gotowa lub nie jest odpowiednia do natychmiastowego przyjęcia przez rynek.
Kolejny przykład można zaobserwować w wymuszaniu wprowadzenia pojazdów autonomicznych. Dla wielu w branży przewozów samochodowych debata na temat przyszłości autonomicznej technologii ciężarówek już się skończyła. Jest już gotowa, a automatyzacja zwiększy wykorzystanie ciężarówek do poziomu, jakiego jeszcze nie było.
Zanim jednak do tego dojdziemy, technologia musi dotrzeć do punktu, w którym będzie bezpieczna i sprawna technicznie. Nie zapominajmy też o nie tak małej sprawie przekonania innych użytkowników dróg, że jest to dobry pomysł. Powodzenia…
Oferowanie wizji tego, co przyniesie przyszłość, jest ważne – dopóki wizja ta nie pomija realiów takich jak zdolność produkcyjna, niedojrzałość technologiczna i zwrot kosztów inwestycji kapitałowych.
Gdy nowa technologia zostanie wprowadzona do dowolnej branży, musi pokonać okres przejściowy. W transporcie samochodowym zmiana ta może potrwać kilka dziesięcioleci, ponieważ właściciele flot i kierowcy dostosowują się do nowej technologii i procesów.
Podejście oparte na zasadzie „wszystko albo nic” może utrudnić rozmowę potrzebną do zapewnienia flotom możliwości znalezienia rozwiązań dla wyzwań w świecie rzeczywistym, jednocześnie promując wzrost biznesu i rentowność.
Przyznanie, że zmiana wymaga czasu, nie oznacza złamania zasad kierujących tą zmianą. Zamiast tego pokazuje, że adwokaci tej zmiany rozumieją rynek i że po prostu nie dzieje się to z dnia na dzień.
Oczywiście, zmiana jest ułatwiona, gdy wyznaczone są jasne cele – i czasami te cele muszą być agresywne, ale uznając, że realia rynkowe pomogą flotom stać się stroną w rozmowie. Zamiast tworzyć sytuację „oni – my”, zwolennicy zmian muszą tworzyć sojusze w branży, współpracując z ludźmi, którzy kupują, eksploatują i utrzymują te aktywa, i są na froncie radzenia sobie z konsekwencjami zmian, które wprowadzą.
Zmiany typu „wszystko albo nic” nie są rzeczywistością, ale czystsze powietrze, bardziej wydajne pojazdy i większa wydajność w przemyśle to cele, na które każdy może pracować.
Nikt nie może uciec przed faktem, że zmiany wkraczają do branży ciężarowej, ale coś musi się zmienić. Czymkolwiek to „coś” jest, miejmy nadzieję, że nie stanie się to kosztem kierowców.